Autor plakatu: Bartosz Szymkiewicz

Wywiad

Czy zastanawialiście się kiedyś kto jest autorem logotypu duetu „Ptaki” lub okładek albumów wydawanych przez The Very Polish Cut Outs? Jest nim Bartosz Szymkiewicz, świetny projektant, ilustrator  oraz plakacista. Co więcej, wraz z rozwiązaniem tej zagadki proponujemy wam obszerny i ciekawy wywiad z artystą na temat jego twórczości.

Już po raz trzeci na łamach Muno.pl przedstawiamy sylwetkę współczesnego młodego plakacisty oraz ilustratora związanego ze środowiskiem muzycznym. Po raz drugi natomiast zatrzymujemy się w Warszawie, gdzie mieszka, pracuje i tworzy bohater naszego artykułu- Bartosz Szymkiewicz.
Absolwent Wyższej Szkoły  Sztuki i Projektowania w Łodzi, załogant warszawskiego studia graficznego Super Super, naczelny projektant labela The Very Polish Cut Outs oraz Transatlantyk, autor licznych i zapadających w pamięć plakatów do muzycznych wydarzeń. I to właśnie od nich zaczęliśmy rozmowę z artystą, który opowiedział nam o swoim warsztacie, pracy koncepcyjnej, inspiracjach i poglądach dotyczących sztuki plakatu tu i teraz.

WYWIAD: BARTOSZ SZYMKIEWICZ (Warszawa)

Dlaczego plakat jest wciąż ważny i potrzebny?
Trudne pytanie na sam początek. Tak naprawdę to od dłuższego czasu zastanawiam się czy w dzisiejszych czasach jest ważny i czy w ogóle potrzebny. Na pewno zmniejszyło się na niego zapotrzebowanie. Teraz sprawę promocji w większości przypadków załatwia zdjęcie  z line-upem upchnięte w poziomy format cover photo na Facebooku. Z drugiej strony, gdy wyjeżdżam poza granice Polski to widzę, że ten plakat na ulicy jednak żyje i to mnie podbudowuje. Chciałbym żeby to się trochę zmieniło u nas. Cieszę się, gdy organizatorzy decydują się na inwestycję w plakat. Jest to taka wizytówka imprezy. Mimo, że kanałów promocji dzisiaj jest dużo więcej i to bardziej skutecznych, to jest to pewien prestiż. Organizacja imprez to ciężka orka i niepewny biznes. Plakat jest taką wisienką na torcie, to sygnał, że ktoś włożył w coś mnóstwo pracy i na koniec chciał żeby ten wysiłek został zaprezentowany graficznie w odpowiedni sposób. Mam wrażenie, że to jest doceniane przez odbiorców i w jakiś sposób procentuje, nawet jeśli nakład samego plakatu wynosi parę sztuk i rozprowadzany jest głównie na fejsie.
A ty w jaki sposób dałeś się wciągnąć w tworzenie plakatów do wydarzeń muzycznych? Pamiętasz swoje pierwsze zlecenia?
Wszystko zaczęło się od muzyki. W pewnym momencie zacząłem przesiadywać na forum internetowym, które skupiało mnóstwo słuchaczy takich jak ja, ale też muzyków, djów, promotorów i wydawców. Wytworzyła się wokół niego niesamowita społeczność. Wiele z tych osób to dzisiaj moi przyjaciele i dobrzy znajomi. Pierwsze zlecenia pochodziły właśnie od tych osób. Już dokładnie nie pamiętam dokładnie jaki był pierwszy plakat, ale to były właśnie lokalne imprezy organizowane przez tych tzw. forumowiczów.
Studiowałeś w Łodzi. Ważnym ośrodku rozwoju plakatu typograficznego w Polsce
i Europie. Jakie miejsce zajmuje i jaką pełni rolę litera w twoich plakatach?
Myślę, że litera może powiedzieć tyle samo co ilustracja czy zdjęcie. W plakatach szczególnie lubię ręczne liternictwo i takie, które jest w jakiś sposób zepsute, przetworzone. Właśnie w takiej typografii widzę jakieś piękno, choć muszę przyznać, że ostatnimi czasy coraz mniej jej używam. Prawdopodobnie ze względu na brak czasu. Kiedyś zdarzało mi się wycinać ręcznie z papieru każdą literkę, każdej ksywy DJa i odnajdować jakiś spokój w takiej formie umartwiania się (śmiech). Wychodzę z założenia, że warstwa typograficzna nie powinna stanowić jedynie funkcji informacyjnej. Forma wyrazów może być tak samo ważna, jak ich znaczenie. Taki typograficzny plakat jest bardziej wymagający i tym samym intrygujący.
Opowiedz nam zatem o swoim warsztacie pracy i stosowanych technikach…
Mój warsztat to combo technik analogowych i cyfrowych. Bardzo często wycinam różne elementy z papieru, później je skanuję i tworzę z nich nowe rzeczy na komputerze. To samo robię z ręcznymi rysunkami. Prawie zawsze mam w głowie jakąś myśl czy zarys tego co chcę osiągnąć, ale nic nie szkicuję, tylko od razu zaczynam robić i patrzę co się stanie dalej. Uwielbiam przypadek i ograniczenia. To jedne z moich najważniejszych narzędzi (śmiech). Staram się prowokować nieprzewidziane sytuacje. Raczej nie interesuje mnie doskonałość, w tych ułomnych formach właśnie upatruję jakiegoś piękna.
A na co szczególnie zwracasz uwagę projektując plakat?
Zarówno w przypadku projektowania plakatów i okładek płyt próbuję przemycić historię, która opisuje czym jest dla mnie dana muzyka. Jakoś ją zinterpretować graficznie i oddać jej ducha. Wychodzę z założenia, że plakat nie musi być super czytelny na pierwszy rzut oka. Dla mnie jego główna funkcja to zaintrygować, jeśli ona zostanie spełniona to odbiorca już sobie odszuka potrzebne informacje. To co dla mnie jest bardzo ciekawe w plakacie to fakt, że jest to jedna z niewielu chyba form gdzie sztuka spotyka się z projektowaniem.
Jak długo i w jakich okolicznościach powstawało logo „Ptaki”?
Sam proces i okoliczności były dość klasyczne. Chłopaki zwrócili się do mnie z tym tematem, przesłali pierwsze kawałki. Znając się z Bartkiem i Jaromirem od dłuższego czasu było mi łatwiej pracować nad logiem. Ten znak to taka wypadkowa samej muzyki i osobowości autorów. Mam nadzieję, że będę mógł niedługo zrobić coś więcej dla Ptaków, bo jestem fanem tego co robią.
Odpowiadasz również za projekty okładek do wszystkich wydawnictw The Very Polish Cut Outs oraz nowego labela- Transatlantyk. Czy możesz opowiedzieć nam nieco o koncepcyjnej pracy nad tymi projektami?
W przypadku The Very Polish Cut-Outs, które wydaje klubowe edity starszych polskich kawałków, musiałem jakoś odnieść się do projektowania charakterystycznego dla tych czasów. Starałem się jednak nie robić tego w dosłowny sposób, a raczej wynieść z niego jakieś pojedyncze elementy i przełożyć na dzisiejszy kontekst. W przypadku singli, każdy z dwóch kawałków posiada swoją jednokolorową, raczej minimalistyczną interpretację. W momencie gdy robiłem pierwszą okładkę nie wiedziałem czy będą kolejne. Gdy dostałem do przygotowania siódemkę dla Ptaków uznałem, że trzeba kontynuować tę myśl. W przypadku „samplerów” wiedziałem, że będzie to seria, chciałem więc stworzyć spójny layout okładek – serię, rozpoznawalną na pierwszy rzut oka. Tu było ciężko, powstało chyba z sześćdziesiąt wersji (śmiech). Ostatecznie wydaje mi się, że cel został osiągnięty i w przyszłości ten wizerunek graficzny labelu będzie się umacniał.
W przypadku Transatlantyku powstał na razie jeden singiel i zobaczymy jak sytuacja uformuje się w przyszłości. Mam pomysł na ciągłość graficzną wydawnictw, ale wolałbym jej na razie nie zdradzać. W tego typu niszowych inicjatywach sytuacja jest dość dynamiczna. Zobaczymy co czas przyniesie.
O czym nigdy nie zapominasz projektując okładki?
Chyba o tym, że każda okładka wymaga indywidualnego podejścia i nie można pozwolić, żeby prywatny styl przyćmił to, co dla wydawnictwa jest najważniejsze. Myślę, że to ważne mieć rozpoznawalną stylówę i potrafić pozostawić jej ślad w projektach, ale to projektant jest dla okładki, a nie okładka dla projektanta.
Czy są albumy, które chciałbyś posiadać przede wszystkim ze względu na ich okładkę?
Zdarzało się, że kupowałem jakąś płytę tylko dlatego, że podobała mi się okładka. Często nie znałem artysty co prowadziło do muzycznych odkryć. Myślę, że wtedy następuje absolutny sukces – gdy okładka jest w stanie zainteresować przypadkową osobę i skłonić ją do zakupu.
Twórczość jakich artystów inspiruje cię?
U podstaw moich inspiracji na pewno znajduje się Polska Szkoła Plakatu, kultura zinowa i DIY oraz prace takich studiów jak Modern Dog. Miałem kilkuletni epizod z tworzeniem komiksów, przez co poznałem prace wielu utalentowanych artystów. To też na pewno odcisnęło na mnie jakieś piętno i nauczyło np. budowania narracji. Jeśli chodzi o wydawnictwa muzyczne to  uwielbiam okładki ze studia Give Up Art. W temacie plakatów jaram się np. pracami Felixa Pfäffli. Usilnie staram się jednak nie inspirować pracami innych. Mam wrażenie, że bardziej inspirujące są doświadczenia i jakieś nieprzewidziane momenty.

Jakie masz plany na przyszłość?
Od jakiegoś czasu jestem bardzo wkręcony w produkcję własnych kawałków. To coś, co mi w tym momencie sprawia największą przyjemność. Chciałbym kiedyś zaprojektować okładkę do jakiegoś własnego wydawnictwa. Choć to pewnie byłby jeden z trudniejszych projektów (śmiech). Poza tym mam nadzieję, że będę kontynuował współpracę z dobrymi i utalentowanymi ludźmi, z którymi mam przyjemność pracować teraz.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Magda Nowicka Chomsk
Zapraszamy do odwiedzin strony artysty:


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →