John Roberts – WYWIAD DLA MUNO.PL

Wywiad

Już w najbliższy weekend w Warszawie rusza nowe miejsce Niedorzeczni 500od1500. W sobotę w ramach weekendu otwarcia odbędzie się impreza z udziałem Johna Robertsa. Zapraszamy na nasz wywiad z artystą.

Warszawski klub 1500m2 na czas wakacji przenosi się nad rzekę do nowego miejsca na muzycznej mapie stolicy – Niedorzeczni 500od1500. Specjalnie z tej okazji w najbliższy weekend odbędzie się szereg imprez muzycznych i pokazów filmów.
Gwiazdą sobotniej imprezy Set It Off będzie nowojorski artysta John Roberts, który wystąpi w Niedorzeczni 500od1500 ze swoim absolutnie premierowym live setem. Specjalnie z tej okazji zapraszamy Was na ekskluzywną rozmowę Pierre’a LX – francuskiego dja, producenta z Johnem Robertsem o jego inspiracjach i pracy nad najnowszym albumem. To wszystko ekskluzywnie dla Muno.pl!

Miejsce: Niedorzeczni 500od1500

WYWIAD: JOHN ROBERTS

Jest jedna rzecz, która bardzo podoba mi się w Twoich kawałach – zawsze są autobiograficzne. Czy ten efekt jest zawsze zamierzony?
Zawsze starałem się, aby każdy z moich kawałków był w jakiś sposób szczerym odzwierciedleniem tego jak się czuję w danym momencie. Ale wydaje mi się, że ostatecznie wszystko staje się autobiograficznie niezależnie od tego czy taki był zamysł, czy też nie.
Album „Glass Eights” był bardzo osobistym, niemalże wewnętrznym przeżyciem, „Fences” z drugiej strony jest bardziej związany ze światem. Jak wytłumaczysz tą zmianę?
Prawie całe „Glass Eights” wyprodukowałem sam w Berlinie, natomiast materiał na „Fences” został nagrany w różnych geograficznych i czasowych lokalizacjach. Także wydaje mi się, że już domyślnie „Fences” było związane z zewnętrznymi źródłami.
Twój pierwszy album był zdecydowanie związany z tradycją deep housową, ale twoje dźwięki rozwinęły się od tego czasu. Był to naturalny progres, czy za tą zmianą stoją inne przyczyny?
Wydaje mi się, że to, do czego nawiązujesz było naturalnym progresem, który był wynikiem moich doświadczeń i otoczenia, kiedy pracowałem nad każdym z albumów. Właściwie to nigdy nie uważałem, żeby „Glass Eights” było zakorzenione w jakimś konkretnym gatunku, natomiast jeśli było na nim więcej kawałków, które brzmiały jak house, to było to związane z tym, że byłem zasypywany taką muzyką, kiedy mieszkałem w Berlinie. W rezultacie „Fences” prawdopodobnie brzmi mniej housowo, ponieważ często podróżowałem, a tym samym coraz bardziej czułem się zmęczony kawałkami, które słyszałem w klubach, które niemalże religijnie pozostawały przy kopii muzyki tanecznej w rytmie 4/4, nie próbując przy tym w ogóle eksperymentować.
Warto również zaznaczyć, że oba albumy są doskonałą opowieścią. W jaki sposób bierzesz pod uwagę to, że większość słuchaczy w dzisiejszych czasach nie słucha albumów, które same w sobie są ciągłym przeżyciem, w całości?
Wydaje mi się, że szczęśliwie objąłem pozycję, dzięki której nie muszę brać pod uwagę tego, jak większość ludzi odbiera muzykę, ponieważ określiłbym moich słuchaczy, jako dość małą i niszową pod wieloma względami grupę. Oczywiście nie mam zamiaru dokładnie dyktować ludziom jak powinni odbierać album, dlatego jestem całkowicie otwarty na sytuacje, w których ktoś rozkłada mój album na części pierwsze i słucha tylko ulubionych kawałków, zwłaszcza, jeśli jest to sposób, dzięki któremu czerpie przyjemność ze słuchania muzyki. Dla mnie natomiast praca z opowiadaniem i ze zmianą nastrojów w wyznaczonym czasie jest bardzo przyjemną częścią procesu.
Jeśli chodzi o „Fences”, to kawałki potrafią przywołać aspekt podróży bez wpadania w pułapkę brzmienia jak album koncepcyjny. W którym momencie komponowania ten motyw wszedł do gry?
Dziękuję. Jednak uznałbym element podróży bardziej za produkt uboczny sposobu na życie, który zmienił się, kiedy to zacząłem jeździć w trasy koncertowe jakiś czas po wydaniu pierwszego mojego albumu – tym samym odkryłem wiele innych miejsc dla The Travel Almanac – niż motywem. Natomiast dopiero, kiedy zacząłem pracować nad końcowymi kompozycjami zauważyłem, że mam dość eklektyczną paletę utworów, z którymi mogę pracować. Zdecydowanie nie było to coś, co specjalnie stworzyłem podczas nagrywania, wręcz przeciwnie, nie myślałem nad tym w ogóle, po prostu pracowałem nad muzyką, kiedy tylko mogłem.
Pomimo tego, że muzyka elektroniczna jest często uznawana za coś, co jest językiem uniwersalnym, jej historia nie jest tak samo zakorzeniona w każdej kulturze. Czy widzisz różnice w sposobie, w jaki ludzie z całego świata odbierają twoją muzykę?
Podczas występowania w różnych miejscach na świecie zdecydowanie udało mi się zauważyć kilka różnych sposobów, w jakich ludzie odbierają muzykę, ale zauważyłem również, że tak samo urozmaicone może być ponowne granie w tym samym miejscu, w którym grało się poprzednio. Także wydaje mi się, że znacznie częściej jest to związane z rodzajem imprezy czy mentalnością ludzi, niż stylem bycia w danym mieście czy państwie.
Obecnie wielu solowych artystów, który grają na żywo, próbuje dodać wizualne elementy do ich występów. Jako artysta wizualny, czy kiedykolwiek myślałeś o robieniu czegoś w tym kierunku?
Myślałem o tym, ale uważam, że najważniejsze to nie robić czegoś takiego w pośpiechu. Chciałbym spróbować uwzględnić wizualny aspekt dopiero wtedy, gdy będę miał wystarczająco czasu na poświęcenie się temu i robieniu muzyki. Nie interesuje mnie robienie wizualizacji, które byłyby tylko dopełnieniem.
Pytanie bonusowe: za każdym razem, kiedy się spotykamy przeprowadzamy dyskusję na temat tego, co nowe w amerykańskim hip-hopie i R&B. Kogo obecnie słuchasz?
Ostatnio miałem okazję posłuchać albumu Chief Keef’a – „Finally Rich”, który pokochałem i nabyłem jeden z jego starszych mixtape’ów – „Back From The Dead”, który jest tak samo interesujący!
Dzięki John za poświęcony mi czas!
Dzięki za rozmowę!
Rozmawiał: Pierre LX
Tłumaczenie: Daria Budziosz


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →