Original Source Up To Date – RELACJA MUNO.PL

Relacja

W dniach 21 i 22 września serca fanów muzyki elektronicznej zaczęły bić szybciej, tłumy z całej Polski wyruszyły do surowych wojskowych magazynów na Węglowej w Białymstoku, by spędzić ten weekend na trzeciej edycji Original Source Up to Date.

Trudno jest opisać coś co wykracza poza przeciętność. Original Source Up to Date to wydarzenie jedyne w swoim rodzaju, impreza jakiej w Polsce zdecydowanie brakowało, połączenie szeroko rozumianej muzyki elektronicznej z innymi dziedzinami sztuki, a wszystko w perfekcyjnie przygotowanej nieszablonowej, minimalistycznej oprawie wizualnej. Pozytywne zaskoczenie? To mało powiedziane! Minęło już trochę czasu, a ja wciąż jestem pod wrażeniem całego wydarzenia. Bolące mięśnie i pofestiwalowa angina mówią same za siebie, było rewelacyjnie!
fot. Jakub Gwiazdowski
Wymęczony natłokiem „nowomuzycznych” festiwali, na których „nowa muzyka” jest niczym innym jak odgrzanym kotletem w średnio fajnym wydaniu, tegoroczny line up Up to Date zaliczam do wyjątkowych. Była muzyka zdecydowanie niszowa, powrót do klasyki elektroniki, do korzeni, do czasów dzieciństwa. Dane mi było usłyszeć artystów bez których kształt współczesnej muzyki nie byłby taki sam, na których muzyce się wychowałem, którymi inspiruję się od zawsze.
Zostałem pochłonięty przez 3 sceny: Stan Skupienia, Home Sweet HomeElektropunkz na czele, oraz sobotni Technosoul.
Na miejsce imprezy dotarłem w piątek ok 23.00, od razu udałem się na „Stan Skupienia”, na której swojego live’a rozpoczynał Rod Model aka Deepchord. Amerykanin zaserwował konkretną dawkę klimatycznego, głębokiego dub techno z elementami detroit. Gwiazdą piątkowej nocy miała być ikona sceny elektro, enigmatyczny duet Dopplereffekt, założony przez Gerlada Donalda znanego z takich kultowych projektów jak Drexcyia, Der Zyklus, Japanese Telecomn czy Arpanet. Wszyscy spodziewali się profesjonalnego występu na żywo z klimatem rodem z albumu Gesamtkunstwerk. Było jednak inaczej… Z rasowym live actem miało to mało wspólnego, nuda i monotonia. Gerald Donald wraz ze swoją kompanką praktycznie nie dotykali klawiszy keyboardów i przez większą część performance’u  udawali, że wszystko tworzone jest na żywo. Szkoda, bo wielu festiwalowiczów przyjechało specjalnie aby zobaczyć ten występ, tym bardziej, że był to ich pierwszy raz w Polsce. Rozczarowania nie wynagrodziła nawet enigmatyczna otoczka, którą tworzą wokół siebie artyści.
fot. Karol Kundzicz
Piątek uratowała ekipa Elektropunkz. Była to najlepsza scena tego wieczoru, pełen oldschool i underground, mnóstwo 808-ek i 909-ek, istny wehikuł czasu. Panowie sprawili wrażanie zapaleńców, widać że nie trzymają się trendów i robią to co kochają. Uraczyli nas bezkompromisowymi dźwiękami analogowego electro z holenderskiego podziemia, klimatem rodem z  Bunker Records. Była to idealna rozgrzewka przed tym co miało się wydarzyć na sobotniej scenie Technosoul.
Sobota to głównie Technosoul, scena która pękała w szwach. O 22 swoim live actem otworzył ją holenderski producent Hadamard, wydający na takich labelach jak Transient Force czy Bunker. O 23 za stery wkroczył I-F, założyciel legendarnego Interglactic Fm. Jak na tego artystę przystało zagrał seta wyjątkowego, idealnie połączoną mieszankę acidu, electro, techno i italo disco. Nie obyło się bez klasyków takich jak Charlie – Spacer Woman, Space Invaders Are Smoking Grass, Playstation 2 czy też I Do Because I Couldn’t Care Less z wydanego w 1998 roku albumu „Fucking Consumer”. Ferenc doskonale bawił się z publiką, śpiewając i gestykulując. Punktem kulminacyjnym występu, a zarazem zaskoczeniem był kawałek Abby „Lay All Your Love On Me” – publika oszalała!
fot. Piotr Cierebiej
Od północy swoje umiejętności DJ-skie zaprezentował DJ Assault – było pełno scratchu i solidnej dawki getto techu. Od godziny 1:00 sceną zawładnęło bezkompromisowe, brudne, surowe, mechaniczne, berghainowe techno w wykonaniu Luke’a Slatera, Shifted i DVS1, nad ranem klimat złagodził swoim deep house’owym, afterowym setem setem Vakula.
Original Source Up to Date to festiwal to istny muzyczny majstersztyk. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Jedyną rzeczą, o której powinni pomyśleć organizatorzy to wypełnienie czasu wydarzeniami kulturalnymi w oczekiwaniu na kolejny dzień festiwalu, podobnie jak odbywa się to na Audioriver. Dobrym rozwiązaniem byłoby również rozdawanie na wejściu karteczek z time table.
Za rok obecność obowiązkowa!
Tekst: Sebastian Pellowski
Foto główne: Jakub Gwiazdowski





Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →