Plastikman – Ex

Recenzje

Info

Data wydania:
2014/06/10
Ocena:
Wytwórnia:
Artysta:
11 lat to niezwykle długi okres w przypadku niezależnej elektroniki, gdzie trendy i kierunki zmieniają się jak w kalejdoskopie. Właśnie tyle czasu minęło od wydania przez Plastikmana albumu „Closer”. Teraz mamy okazję przysłuchać się jak brzmi Plastikman A.D 2014 w postaci albumu „EX”.
Przyznam że, długo zwlekałem z odsłuchem tej płyty. Wiedziałem, że niezbędna jest odpowiednia atmosfera i nagłośnienie. Niespełna godzina czasu, podczas której na chłodno podejdę do rozebrania nowego Richiego na czynniki pierwsze. Podświadomie jednak, wiedziałem że najzwyczajniej w świecie boję się że ta muzyka… nie spełni moich oczekiwań.
Przez wspomniane 11 lat, nie można powiedzieć że, Plastikman nie istniał. Wręcz przeciwnie. Hawtin postanowił odsunąć jednak kultowy alias na boczny tor, zajmując się rozwijaniem działalności wydawniczej swojej wytwórni Minus. W krótkim czasie na tyle rozpropagował techno w minimalowej odsłonie, że stało się ono dominującym na klubowej scenie brzmieniem. Angażował się w projekty związane z udoskonaleniem oprogramowania dla DJów, zadziwiał innowatorskim łączeniem wizualizacji z występami na żywo.
W ostatnich latach częściowo jednak tracił zaufanie starych fanów. Minimalistyczne wątki zaczęły coraz częściej pojawiać się w kontekście ekstatycznego tech-house, powodując coraz mocniejszą dezaktualizację brzmienia. Hawtin zaczął przypominać bardziej gwiazdę rocka, nie zaś undergroundowego DJa z Detroit.
Impulsem do skończenia nowej płyty okazało się zaproszenie Rafa Simonsa – dyrektora kreatywnego Diora (prywatnie wielkiego fana Plastikmana) do muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. Materiał zaprezentowany w otoczeniu dzieł największych mistrzów sztuki i nowojorskich celebrytów zdecydował się wydać w formie albumu.
Słuchając „EX”, po raz pierwszy, na usta cisną się słowa „jesteśmy w domu”. Hawtin, spoglądając na ewidentny powrót do brzmień lat 90, który obecnie jest słyszalny zarówno w techno jak i house, odwołał się do swoich klasycznych albumów. Słyszalne są minimalowe inklinacje, typowe dla wydawnictw minusa. Momentami mamy do czynienia z tech-house’ową motoryką charakterystyczną dla jego DJsetów. Dominuje jednak klasycznie plastikmanowy acid, a album w perspektywie całości możemy rozpatrywać jako kolejną próbę zmierzenia się artysty z brzmieniem Rolanda TB-303.
Producent, nie odkrywa tym samym nowych horyzontów, jednakże pokazuje że w wypracowanej przez siebie stylistyce nie ma sobie równych. Oczekiwania wobec niego są ogromne, co pokazują niezwykle zróżnicowane opinie na temat „EX” w sieci.
Momentami Hawtin (jak to często ma w zwyczaju) wystawia słuchacza na próbę, eksperymentując z dźwiękiem ocierającym się o chaotyczną kakofonię. Kompozycje rażą chwilami rozłożeniem akcentów. Daje się słyszeć że niektóre tematy i motywy mogły zostać rozwinięte mocniej lub na odwrót – mogły również zostać porzucone w dźwiękowym niebycie. Nie ma jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z albumem techno, który aby ocenić należycie, należy rozpatrywać w kategorii całościowego konceptu. Spoglądając na dokonania Hawtina, nie można odmówić mu talentu w budowaniu spójnych i konsekwentnych wizji, zarówno na płytach Plastikmana, jak i kompilacjach Djskich: „DE9 Transitions”, czy „Decks, EFX & 909” (do tej pory kiedy słucham pierwszej z nich zastanawiam się jak to możliwe, że połączył ponad 100 tracków w tak zgrabną całość).
Myślę że „EX”, nie odstaje poziomem od jego poprzednich albumów. Daje się odczuć, że mógłby to być album lepszy, bardziej dopracowany, jednakże efekt końcowy pokazuje że mamy nadal do czynienia z artystą o niezwykle świadomej wizji. Artystą, któremu nadal należy się status wizjonera muzyki elektronicznej (nie tylko za historyczne dokonania). Dużo w tej podróży starych trików, ale zgodnie z zasadą inżyniera Mamonia podobnież: „najbardziej lubimy piosenki, które już słyszeliśmy”. Pozytywnie zaskakuje również odwołanie się do ambientowych wątków i klasycznej elektroniki przełomu lat 70 i 80. Syntezatorowe plamy dźwięków niekiedy sugerują, że album mógłby funkcjonować jako soundtrack do alternatywnej wersji „Łowcy Androidów”. Zakończenie albumu pięknie mogłoby współgrać z kultową sceną, kiedy to Rutger Hauer vel. Roy Batty wypuszcza gołębia. Tak liryczny Richie Hawtin nie był jeszcze nigdy.
Daniel Durlak



Tracklista

01. EXposed
02. EXtend
03. EXpand
04. EXtrude
05. EXplore
06. EXpire
07. EXhale

Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →