Tanzlife – Warszawa

Od pewnego czasu obserwuje postępujące zjawisko upraszczania muzyki house. Zminimalizowana do granic przyzwoitości ilość warstw utworu i towarzysząca temu uboga aranżacja nie zawsze oznacza wadę, czego doskonałym przykładem od wielu lat są produkcje Radio Slave. Artysta ten dodatkowo rozciąga swoje utwory do ponad 10-ciu minut i nikt nie ma mu tego za złe. Niestety, wielu artystów podążających za aktualnymi trendami nie do końca rozumie istotę 'zminimalizowanego’ house…

W mojej opinii do tego grona dołączył ostatnio Tanzlife, którego wydaną niedawno 'Warszawę’ można po krótce określić jako prymitywną. Prosta perkusja, prosta linia basowa, w końcu sztampowe akordy – żaden z tych elementów nie jest interesujący, nie ma też mowy o efekcie synergii w momencie, kiedy grają wszystkie razem. Numer wydaje się być stworzony bez pomysłu i na siłę.

Sytuacje ratują nieco remiksy. Duet Cocolino lepiej odnalazł się w tej prostocie, osadzając swoją wersję w klimacie lat 90-tych i budując całkiem niezły groove. Jeszcze pozytywniej zaskoczył Rosinski, podchodząc do remiksu nadzwyczaj luźno. Trudno doszukać się tu elementów żywcem przejętych z oryginału, w zamian otrzymujemy łatwy w odbiorze, atmosferyczny i nieco senny 'kawałek Warszawy’.

Rzadko zdarza się, że jeden singiel posiada dokładnie tyle samo słabych stron ile mocnych, zatem ocena też jest 'wyśrodkowana’. Może następnym razem będzie lepiej?