Teielte – Crystalline EP

Recenzje

Info

Data wydania:
2013/04/15
Ocena:
Wytwórnia:
Artysta:
Na wydawnictwo będące następcą ‘Wooden Love’, Teielte stopniowo przygotowywał słuchaczy wrzucając do sieci pojedyncze jointy. Właściwie nie zdradzały one jakichkolwiek zmian w stylu producenta – stanowiły wciąż tak samo porypaną, mocno eksperymentalną elektronikę flirtującą z (upraszczając) hip hopem podkutym bassowym atakiem. Czyli wciąż ten sam, ale mimo wszystko dobry poziom. Okazało się jednak, że ‘Crystalline’ przyniosło kilka zmian i wlało trochę świeżości w brzmienie autora pierwszej płyty wydanej nakładem UKM.
O nowej EPce jej twórca mówi, że „opowiada o złości na codzienną przyziemność, o ucieczce, stracie, miłości i odkrywaniu”. Dodaje również, że ujawnia mroczniejszą stronę jego osobowości, ale stroni od smutnego, ciężkiego klimatu. I właściwie trudno ująć to trafniej. ‘Crystalline’ faktycznie jest mroczniejszą od poprzednich płytą. W tych sześciu utworach czuć niepokój, dekoncentrację i emocjonalne rozedrganie. Teielte wykręca pełne napięcia, wielowątkowe konstrukcje, które mimo bogactwa dźwięków nie przytłaczają, wręcz przeciwnie – są przestrzennie bogatsze niż poprzednie produkcje. To rzuca się w uszy już od początku. Mimo, że tracki wciąż składają się z wielu poszatkowanych struktur, brzmią bardziej lekko i melodyjnie niż poprzednie produkcje.
Nie znaczy to, że Teielte skręcił w banalne kiwacze głów – jego numery do odkrycia wszystkich smaczków i wątków wciąż wymagają skupienia. Producent zachował przy tym swój rozpoznawalny na pierwszy rzut ucha styl. Wciąż opiera swoją muzykę na dźwiękach perfekcyjnie rozplanowanych bębnów i zapętlonych szorstkich, ostro pociętych syntezatorów oraz namnożonych wokalnych sampli. Warto przy tej okazji wspomnieć również o świetnym gościnnym udziale Kasi Malendy – wokalistki, o której robi się coraz głośniej, gdy mowa o nowobitowej scenie w Polsce.
Ten charakterystyczny, samodzielny styl produkowania właściwie bardzo mnie cieszy, bo nikt nie przypnie mu łatki „spadkobiercy tego czy tamtego twórcy gatunku”.
Paweł robi muzykę po swojemu,  robi ją dobrze i z całą pewnością można również wychwycić postępy, które czyni. Z każdym kolejnym wydawnictwem słychać coraz większą dbałość o szczegół i niuanse, które budują klimat kompozycji. To zdecydowanie najlepsza z dotychczasowych płyt tego artysty, a wierzę, że kolejne zaskoczą mnie jeszcze większym progresem i wieloma ciekawymi pomysłami. Warto się zagłębić w intrygujący, kryształowy świat.
PS. Zwróćcie też uwagę na znakomity cover wykonany przez Swasnky’ego!
Tekst: Paweł Wójcicki



Tracklista

a1. Hate

a2. Peral

a3. Life Box feat. Kasia Malenda

b1. Lullaby To Nightmares

b2. Warrior’s Escape

b3. Drummatic Science

Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →